Pierwsza rozgłośnia katowicka – ul. Warszawska 7 (w prawym skrzydle gmachu)
Pierwsza maszynka sygnałowa rozgłośni
Pierwszy sygnał rozgłośni – uderzenia młotka w kowadło.
Po uzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku, nastąpił okres kształtowania się granic państwa. Obszar Górnego Śląska, także jego ludność, po powstaniach śląskich oraz plebiscycie, podzieliła w 1922 roku międzypaństwowa granica. Polsce przydzielono ok. 1/3 obszaru, równocześnie po stronie niemieckiej pozostało ponad 0,5 mln Polaków. Oba państwa dostrzegały dużą rolę radia
w kształtowaniu się państwowości. Pierwsza stacja radiowa na Śląsku została uruchomiona we Wrocławiu w 1924 roku, a w roku następnym stacja w Gliwicach.
W kwietniu 1926 r. Polskie Radio uruchomiło w Warszawie pierwszą stację nadawczą. Jednak odbiór polskiego programu radiowego na Śląsku był bardzo utrudniony. Dlatego też w marcu 1927 roku PR zawarło umowę ze Skarbem Śląskim na pożyczkę w wysokości
600 tys. zł. W zamian za to zobowiązało się zbudować i uruchomić do końca roku, silną stację radiową w Katowicach. Urządzenia stacji zostały zakupione w Stanach Zjednoczonych, w firmie Western Electric Co. Aparatura była bardzo nowoczesna, a stacja pracowała
z mocą 12 kW. W tym czasie stacja Warszawa oraz Wrocław dysponowały tylko 10 kW, a stacja Gliwice tylko 1,5 kW.
Rozgłośnia katowicka rozpoczęła pracę programową w Barbórkę – 4 grudnia 1927 roku na fali 422 metrów. Radiostacja została zlokalizowana na niewielkim wzgórzu za miastem, w dzielnicy Brynów. Postawiono tutaj niewielki budynek mieszczący aparaturę techniczną oraz posadowiono dwa 70-metrowe stalowe maszty, pomiędzy którymi rozpięto poziomą, antenę. Dzięki korzystnym warunkom wypromieniowania fal radiowych stacja posiadała bardzo znaczny zasięg, który dla odbiorników lampowych wynosił około 400 km. W nocy zasięg jeszcze wzrastał i stacja była słyszalna prawie w całej Europie. Także dla odbioru detektorowego zasięg stacji był duży i wynosił ok. 50 km, a nocą i zimą jeszcze się zwiększał. Na szczególnie korzystne warunki pracy stacji składały się: duża moc, nowoczesny układ nadajnika oraz systemu antenowego, a także brak zakłóceń ze strony innych stacji. Wszystko to powodowało, że praca na fali odbitej w warunkach nocnych, z niewielkim zanikami, zapewniała słyszalność stacji katowickiej nie tylko w Europie, ale także w Afryce, Ameryce, a nawet na Antypodach – w Australii i Nowej Zelandii. Potwierdzała to korespondencja z wielu krajów kierowana do rozgłośni. Należy przy tym pamiętać, że były to odbiory niestabilne i sporadyczne. Natomiast na Górnym Śląsku, po uruchomieniu stacji katowickiej, odbiór stacji gliwickiej uległ znacznemu pogorszeniu. Odległość pomiędzy obydwiema stacjami śląskimi wynosiła tylko 25 km, a duża część radiosłuchaczy posługująca się odbiornikami detektorowymi nie mogła odbierać ośmiokrotnie słabszej stacji z Gliwic (fala 251 m), słyszała za to dobrze, w tym samym miejscu skali aparatu detektorowego polskie Katowice (fala 422 m). Podobne trudności występowały w przypadku korzystania z prostych jednoobwodowych odbiorników lampowych.
Rozgłośnia radiowa została zainstalowana przy ul. Warszawskiej 7, w gmachu Banku Związku Spółek Zarobkowych w Poznaniu. Natomiast duże studio muzyczne znalazło się w lewej, bocznej części gmachu od strony ul. Andrzeja Mielęckiego 1.
Na stanowisko dyrektora rozgłośni katowickiej (formalna nazwa – dyrektor programowy) PR powołało prof. Stefana Tymienieckiego, natomiast funkcję kierownika technicznego pełnił oddelegowany z Warszawy inż. Cyryl Litwiński, a następnie inż. Fryderyk Dyrna.
Zespół rozgłośni katowickiej, wg PR na koniec 1933 roku, wynosił 19 osób. Na początku grudnia 1937 kierownictwo programowe objął Jerzy Tepa przybyły do Katowic z rozgłośni lwowskiej. Wraz z nim do rozgłośni przyjechał także kolejny lwowianin – Zbigniew Lipczyński. Obydwaj, mając duże poparcie dyrektora Ligonia, znacznie rozbudowali działalność programową rozgłośni i prowadzili ją do wybuchu wojny.
Sygnałem wywoławczym stacji katowickiej były dźwięki uderzenia dwóch młotków w kowadło. Początkowo wykonywał to ręcznie woźny rozgłośni, ale wkrótce zastosowano maszynkę sygnałową zwaną „kowadełkiem”.
Prócz audycji ze studia, gdzie dużą rolę odgrywały słuchowiska, urządzono znaczną ilość punktów transmisyjnych. Znajdowały się one m.in. w teatrze, w filharmonii, w kościołach, w gmachu Sejmu Śląskiego oraz na stadionach. Z dwóch katowickich kawiarni – Astoria
i Atlantic – nadawano wieczorki taneczne, cieszące się dużą popularnością.
Katowicka stacja uruchomiła także 15 stycznia 1936 roku w Sosnowcu przy ul. Będzińskiej, studio radiowe, z którego prowadziła stały program poświęcony Zagłębiu Dąbrowskiemu.
Pierwsza stacja nadawcza. Katowice – Brynów, 1927
Druga stacja nadawcza, m. Brzezinka
Druga rozgłośnia, Katowice ul. Juliusza Ligonia 29
Po dziesięciu latach pracy, w sierpniu 1937 roku, rozgłośnia przeniosła się do nowego gmachu, położonego przy ulicy Juliusza Ligonia 29. Był to pierwszy budynek zaprojektowany i wybudowany specjalnie na potrzeby PR. Kubatura trzykondygnacyjnego budynku wynosiła 8.500 m3, a trzy studia posadowione na oddzielnych fundamentach znajdowały się w wewnętrznej części budynku, otoczone przez pomieszczenia biurowe i socjalne. Największe studio rozgłośni o wymiarach 20 m x 12 m x 8 m mogło pomieścić do 150 artystów. Wszystkie studia wyposażone zostały w nowoczesny system klimatyzacji.
Dwa lata później uruchomiona została pod Katowicami w Brzezince k. Mysłowic, nowa stacja nadawcza o mocy 50 kW. Tutaj na
7-hektarowej działce wybudowany został budynek techniczny oraz posadowiono dwa 95-metrowe maszty. Jeden z nich pełnił rolę anteny, to tzw. maszt samopromieniujący, natomiast drugi stanowił reflektor odbijający promieniowanie w kierunku mniej więcej północno-wschodnim. Stalowe maszty o przekroju kwadratowym mocowane były dwoma poziomami odciągów, każda konstrukcja
o wadze 31.500 kg ustawiona została na porcelanowych izolatorach. Nowoczesny nadajnik powstał w Wydziale Budowy PR, gdzie wyposażony został w lampy nadawcze Marconiego, które w stopniu końcowym chłodzone były wodą destylowaną w systemie dwuobwodowym. Nowa stacja nadawcza rozpoczęła regularną emisję 1 lipca 1939 roku na fali 395,8 m (758 kHz), a oficjalne uruchomienie nastąpiło 25 sierpnia, a więc kilka dni przed wybuchem wojny.
Program radiowy
Przypomnieć należy, że inicjatywa uruchomienia stacji radiowej na Górnym Śląsku wyszła od społeczeństwa i władz województwa. Skarb Śląski udzielił w tym celu dużej pożyczki dla PR. Przed nową rozgłośnią stanęły dwa główne cele – utrwalanie polskiej państwowości, krzewienie kultury i historii oraz języka, a także obrona przed silną propagandą niemiecką, którą prowadziły stacje Wrocław oraz Gliwice.
Początkowo kierownictwo programowe rozgłośni spoczywało w rękach Stefana Tymienieckiego. Tutaj właśnie zapoczątkował on wyjątkową w historii polskiej radiofonii, inicjatywę – stałe audycje adresowane do zagranicznych słuchaczy radia katowickiego. Prowadzone były w języku francuskim i wkrótce rozwinęły się, a następnie przekształciły w międzynarodowy ruch sympatyków katowickiego radia.
W styczniu 1928 roku w województwie śląskim było zarejestrowanych ponad 9 tys. odbiorników radiowych, natomiast pół roku później było ich ponad 29 tys. Po dziesięciu latach (1.04.1938) liczba abonentów wynosiła 96,6 tys. Oczywiście liczba słuchaczy była znacznie wyższa, dodać by należało co najmniej tyle samo „radiopajęczarzy”.
Stopień zradiofonizowania (dane na rok 1939) opisuje gęstość radiofoniczna, która dla okręgu katowickiego była najwyższa w Polsce
i wynosiła 6,8 abonentów na 100 mieszkańców, przy średniej krajowej 3,1 ab./100 mieszk. Również miasto Katowice znajdowało się na czele statystyki i wyprzedzało nawet Warszawę.
Na jesieni 1938 roku PR brało czynny udział w przygotowaniach do przejęcia czeskiego Zaolzia. Występowało nie tylko jako sprawozdawca lecz także jako organizator i manipulator nastrojów słuchaczy. W akcji zaangażowane były także działające za Olzą Tajne Polskie Radiostacje, wzywające Polaków do powstania zbrojnego. Faktycznie tzw. radiostacje czarnej dywersji działały jednak
z terytorium Polski, a akcja była utajniona nawet w PR. Rozgłośnia katowicka uczestniczyła, a następnie transmitowała na antenie przebieg tamtych wydarzeń.
Zbliżająca się wojna spowodowała znaczny wzrost kampanii antypolskiej przez rozgłośnię wrocławską, wspomaganą przez stację gliwicką. Prowadzony w rozgłośni katowickiej stały nasłuch tych stacji pozwalał na bieżąco reagować na antypolskie audycje.
W celnych ripostach specjalizował się Stanisław Ligoń, a Wilhelm Szewczyk prowadził od maja 1939 nową audycję „Dla Polaków za miedzą”. Audycje te tak dalece były nie w smak niemieckiej propagandzie, że wprowadziła ona zakłócanie audycji katowickich. Od sierpnia rozgłośnia prowadziła stały serwis informacyjny w języku niemieckim. Na taką aktywną propagandę rozgłośni katowickiej reagowała centrala PR i zażądała złagodzenia tonu wypowiedzi, a niektórych audycji nie dopuszczano do anteny.
Ostatniego dnia pokoju – w czwartek 31 sierpnia wieczorem – z katowickiego studia nadano w programie ogólnopolskim słuchowisko prof. Jana Kazimierza Zaremby „Larum w obozie”. Przedstawiało ono fragment historycznych zmagań narodu polskiego
z naporem germańskim, a reżyser Zbigniew Lipczyński, zrealizował audycję w tonie patriotycznego patosu i uniesienia. Dwie godziny wcześniej niemieccy prowokatorzy napadli na swoją radiostację w Gliwicach i obarczyli odpowiedzialnością za to Polaków.
Najbarwniejszą postacią katowickiego Radia był Stanisław Ligoń organizator i działacz społeczny. Postać owiana legendą nie tylko wśród pracowników rozgłośni, ale także wśród radiosłuchaczy śląskich po obu stronach granicy. Na antenie radiowej „Karlik
z Kocyndra” wystąpił już w roku 1927. Świetny gawędziarz przemawiający gwarą śląską, jowialny wesołek.
Kiedy w niedzielne wieczory siadał do mikrofonu, pustoszały niemal ulice śląskich miast, a ludzie gromadzili się przy głośnikach radiowych. Najpierw prowadził audycję „Bery i bojki”, od 1937 r. „Przy żeleźnioku”, a następnie „U Karlika gro muzyka”.
W „Przeglądzie tygodniowym” wygłaszał pogadanki o silnym wydźwięku antyhitlerowskim, skutecznie polemizując z audycjami niemieckimi.
Będąc artystą stał się działaczem kulturalnym oraz społecznym.
Tak jak i przed Plebiscytem, tak i później na antenie radiowej prowadził ostrą walkę o polskość Śląska i Ślązaków.
W 1939 roku przyłączył się do zbiórki na Funduszu Obrony Narodowej, a jej efekty przeszły najśmielsze oczekiwania.
Zbiórka na „Żeleźniok Karlika” przyniosła ok. 150.000 zł w gotówce oraz wiele darów w postaci kosztowności.
Prócz działalności antenowej Ligoń pełnił także w latach 1933 -1939 funkcję dyrektora rozgłośni, a jego sekretarzem był Edmund Odorkiewicz.
Stefan Tymieiecki urodził się 15 marca 1887 roku w miasteczku Morachwa (Murafa), powiat jampolski, gubernia podolska.
Dziś jest to wieś w obwodzie winnickim na Ukrainie. Wychował się w Warszawie, kształcił w Paryżu i w Wiedniu.
Przez krótki czas był gościem i sekretarzem w Morges, u Ignacego Paderewskiego, który dostrzegł jego talent muzyczny i nie szczędził zachęty oraz wskazówek. Następnie przez rok lub dwa lata przebywał w pałacu Habsburgów w Żywcu. Tutaj znowu był uroczym gościem i towarzyszem arcyksięcia, któremu dobrą muzyką, dowcipem i humorem urozmaicał pałacowe nudy. Jak dalej wspomina Janina Studzińska, właścicielka majątku Leśce, przywiózł stamtąd dużą kutą papierośnicę ze złota z herbem Habsburgów. Na niej umieszczona była długa i czuła dedykacja, z urywkiem mazurka chopinowskiego, a wszystko to wygrawerowane na wieku w pięknej błękitnej emalii. Był utalentowanym pianistą, kompozytorem i uzdolnionym pedagogiem.
W latach 1920. został profesorem fortepianu w Instytucie Muzycznym w Katowicach. Rekomendowany przez ówczesnego konsula Polski w Bytomiu, oczarowanego jego osobowością, talentem, wszechstronnymi zainteresowaniami oraz wielką kulturą, powołany został w 1927 roku na stanowisko dyrektora programowego katowickiej rozgłośni radiowej.
Żona, Helena Reutt-Tymieniecka, została pierwszą spikerką, prowadziła także – jako „Ciocia Hela” – audycje dla dzieci i młodzieży.
Już w grudniu 1927 Tymieniecki, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, zwrócił się w języku francuskim, do słuchaczy z prośbą
o nadsyłanie uwag o słyszalności nowej stacji. Niespodziewanie napłynęło bardzo dużo odpowiedzi z wielu krajów Europy, a także
z Afryki, Ameryki i Australii. W odpowiedzi na to, już w lutym 1928 Tymieniecki rozpoczął nadawanie, w każdą środę tuż po godzinie 23.00, audycji „Skrzynka pocztowa” (La boîte aux lettres). Dzięki doskonałej znajomości francuskiego odpowiadał na listy, cytował fragmenty korespondencji otrzymanej od słuchaczy, opowiadał o Polsce i o Katowicach, wplatał też w audycje muzykę, także wykony-waną osobiście na fortepianie. Były to audycje o wielkim ładunku bezpośredniości, humoru i błyskotliwości, prowadzone z zadziwiającą swobodą i wdziękiem. Ludzie słuchający Francuskiej Skrzynki Pocztowej, relacjonują zgodnie, że była to improwizowana gawęda, wy-głaszana w sposób raczej niedbały i mocno chwilami chropawy, z pauzami, poprawianiem się, chwilami nie dość wyraźna. Miała jednak tak silny akcent bezpośredniości, prostoty i szczerości, że tym chyba należy tłumaczyć jej ogromną popularność i entuzjastyczne przy-jęcie wśród słuchaczy.
Szczególną uwagę radiowej Europy, na katowicką stację, zwrócił fakt udzielania pomocy sterowcowi „Italia” gen. Nobile.
Otóż w kwietniu 1928, podczas podróży do Bieguna Północnego, w czasie burzy aerostat utracił łączność i zabłądził nad Śląskiem. Wówczas – przerywając program – Tymieniecki nadawał informacje dla sterowca, które pozwoliły mu na kontynuowanie lotu. Spowodowało to jeszcze większy napływ listów do Skrzynki. Audycje rozpoczynały się już po zakończeniu programu, o godz. 23
i często trwały do godziny 1.00, a gdy i to nie wystarczyło, były nadawane także w piątki. W redagowaniu i prowadzeniu programów pomagała mu żona, nazywana następnie „Tante Helene”, wystarczy dodać, że tylko przez pierwsze 5 lat działalności nadeszło ponad 180.000 listów. „Papa Stephane” – bo tak rozpoczęli nazywać jego słuchacze – postanowił skontaktować ich ze sobą i rozpoczął podawać na antenie ich adresy. Przyjaciele stacji katowickiej – Katowisardzi rozpoczęli organizować się w kluby, z których pierwszy powstał w kwietniu 1931 r. w Lyonie, gdzie prezesem klubu został były premier Francji – Eduard Herriot. Do końca roku powstało
w Europie 57 klubów. Działały także w Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Australii, Japonii i w Północnej Afryce, jednak w Polsce nie powstał żaden klub.
Francuski tygodnik „L’Antenne” prowadził specjalną rubrykę dla przyjaciół katowickiego radia, podał w niej, że liczba jego słuchaczy w roku 1931 osiągnęła 1.800.000 osób. Jak widać ruch Katowisardów objął nie tylko strefę francuskojęzyczną, ale także inne kraje. Jedną z pierwszych korespondentek Skrzynki była pani Flore Bovor z Belgii, która zyskała tytuł „Maman du Club”. Kolejnym przykładem niech będzie Szwajcar Thirgi osiadły
w Kolberg (Kołobrzeg), który mógł się poszczycić kontaktami
z ponad 200 słuchaczami skrzynki. To on ukuł nazwę dla sympaty-ków katowickiego radia – Les Katowiçards (Katowisardzi).
Gdy zmarł w 1930 roku radiowi przyjaciele własnym staraniem postawili mu nagrobek w kształcie obelisku z plakietką Katowisardów, dłuta jednego z ich sympatyków, belgijskiego rzeźbiarza Breemaeckera.
Zaproponowane przez Stefana Tymienieckiego hasła: „pokój przez przyjaźń” (la paix par l’amitié) oraz „z dala od oczu – blisko serca” (loin des yeux – pres du coeur) przyjęte zostały z wielką życzliwością i zaczęły być używane na drukach klubów. To drugie hasło umieszczone zostało na znaczku Katowisardów, który zaprojektował i wykonał w roku 1931 dr Rudolf Rauch z Wiednia. Znaczek występował w dwóch formach: metalowej oraz papierowej. Ten pierwszy to biały prostokąt ze złotą obwódką
i takimi też konturami koperty oraz napisem: Loin des yeux – pres du coeur, noszony był w klapie marynarki. Drugi, złoty, używany był przez Katowisardów jako naklejka na pocztowe koperty.
Tymieniecki, zaproszony przez sympatyków, pojechał w 1931 r. z wizytą do Paryża. Na trasie podróży w kolejnych krajach witany był bardzo serdecznie przez licznie zgromadzonych Katowisardów, wystąpił także w kilku rozgłośniach radiowych, a przebieg wizyty opisywała prasa tytułując jego „Ambasadorem Katowisardów”. Jednak gdy przyszedł czas powrotu, sympatycy nie zgodzili się na podróż pociągiem i zorganizowali wspaniałą wycieczkę samochodową przez Francję, Włochy, Austrię i Czechosłowację do Katowic. Uwaga – Niemcy nie zgodziły się na przejazd Tymienieckiego. Klubowicze zorganizowali cztery doroczne, międzynarodowe zjazdy Katowisardów, pierwszy miał miejsce w czerwcu 1932 r. w Grandson w Szwajcarii. Przybyła tam Helena Tymieniecka przyjęta została entuzjastycznie. Drugi zjazd miał miejsce w Touvet w lipcu 1933 r., trzeci w Lyonie w 1934 r. i ostatni w Hadze. W sierpniu 1935 r. Katowisardzi wydawali także własne czasopisma we Francji oraz w Szwajcarii. W sierpniu 1932 r. „Le Phare des Katowicards” pisał:
La voix de Kato (Głos Katowic) stał się dla całego świata synonimem Polski i całego szlachetnego narodu polskiego. Ruchem Katowisardów zainteresowały się polskie władze, widząc w nim znakomity sposób promowania Polski. W czasie trzeciego zjazdu
w kolebce Klubów – Lyonie – założyciel klubu Henri Ferrie, odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi RP.
A w Polsce następował okres w którym wzmagały się naciski rządu na Polskie Radio, które w Warszawie powinno scentralizować program dla zagranicy. Najpierw, od czasu do czasu, do katowickiej skrzynki pocztowej dyrekcja poczęła włączać sekretarza swojej rozgłośni Jerzego Mazarskiego występującego jako „Cousin Georg”. Następnie zażądała aby pogadanki były przedstawiane uprzednio do ich oceny, co pozbawiło audycję naturalności i bezpośredniości. Tymieniecki nie mógł się z tym pogodzić, co w połączeniu
z pogarszającym się stanem zdrowia doprowadziło do jego ustąpienie. Najpierw, w październiku 1934 r. przesunięty został ze stanowiska kierownika programowego na stanowisko referenta muzycznego. Następnie po dwóch miesiącach, w połowie grudnia musiał pożegnać się z zagranicznymi słuchaczami. Powiedział wówczas z wielkim żalem i wzruszeniem do swoich sympatyków: Kochajcie się wzajemnie, bądźcie dla siebie braćmi i nigdy nie zapominajcie dewizy Katowisardów: „z dala od oczu – blisko serca”. Audycja została przeniesiona do Warszawy i tutaj powierzona Kuzynowi Józefowi. Do dyrekcji PR napływało mnóstwo protestów, petycji indywidualnych i zbiorowych, o powrót Profesora do mikrofonu. Jednak PR nie zmieniło swojej decyzji i po niespełna roku, drętwa audycja pozbawiona wyrazistej osobowości, ignorowana przez dotychczasowych słuchaczy została zdjęta z programu. Wspaniały
i ogromny dorobek ruchu Katowisardów został lekkomyślnie zaprzepaszczony (1). Jeszcze do wybuchu wojny utrzymywała się działalność ruchu, jednak już bez pośrednictwa Polskiego Radia.
To Polskie Radio powinno być dumne, że w okresie, gdy radiofonia stała się narzędziem propagandy szerzącej tragiczny nacjonalizm, katowickie radio stało się głosicielem pokoju i przyjaźni ponad granicami, oraz promocji naszego kraju, a dokonał tego tylko jeden człowiek – Stefan Tymieniecki.
Po zlikwidowaniu katowickiej skrzynki, pracował nadal w rozgłośni prowadząc audycje muzyki poważnej.
We wrześniu 1939 roku ewakuował się wraz z pracownikami rozgłośni do Warszawy. Wysiedlony z miasta przez Niemców, schronienie znalazł w majątku Pani Zofii Siemiątkowskiej na Lubelszczyźnie, w Żyrzynie k. Puław, gdzie znalazł opiekę i przetrwał okupację.
Będąc już częściowo sparaliżowany potrafił jeszcze dawać zaczarowane koncerty fortepianowe.
Zmarł tam samotny i opuszczony 1 kwietnia 1946 r. (2) Wcześniej odeszły także Jego wielkie idee.
Nawet po wojnie napływały do Polski listy z pytaniami o losy twórców Francuskiej Skrzynki Pocztowej.
Czas wojny
Po zajęciu Górnego Śląska Niemcy starali się jak najszybciej uruchomić radiostację w Katowicach. Już 5 września pojawiła się w eterze niemiecka stacja „Deutscher Sender Kattowitz”, była to jednak kolejna, po gliwickiej, niemiecka mistyfikacja. To niemiecka teraz stacja „Troppau” została przestrojona na falę polskich „Katowic” i rozpoczęła nadawanie jako „Kattowitz”.
Wkrótce jednak katowicka stacja zapasowa, przejęta z transportu kolejowego, została powtórnie zainstalowana na Brynowie przez niemiecki personel i podjęła pracę jako „Kattowitz”. Program do radiostacji dostarczała stacja wrocławska, a wyposażenie nowoczesnej polskiej rozgłośni w Katowicach przy ul. J. Ligonia (Charlottenstrasse), zostało wywiezione przez Niemców. W budynku rozgłośni utworzono niemiecki urząd propagandowy (Propagandaamt) oraz szwalnię pracującą dla potrzeb wojska.
Katowicka stacja główna w Brzezince została naprawiona dopiero w 1941 roku i przejęła dalszą pracę. Wówczas aparatura stacji na Brynowie została przez Niemców zdemontowana i wywieziona do Protektoratu Czech i Moraw. Stacja w Brzezince pracowała do końca wojny i w styczniu 1945 została przez Niemców całkowicie zniszczona.
Biuletyn prasowy rozgłośni wrocławskiej, luty 1942 (Gliwice nie nadają)
Budynek radiostacji w Brzezince. Stacja zniszczona przez Niemców, 1945
Po wyzwoleniu
Pierwsza stacja radiowa – Mrówcza Górka
Po wyzwoleniu, w styczniu 1945 roku, nowa rozgłośnia nie miała do dyspozycji żadnej stacji radiofonicznej. Jedynym obiektem, który mógł być wykorzystany była ocalała radiostacja lotnicza na Mrówczej Górcepod Katowicami. Właśnie od niej rozpoczęła się budowa nowej górnośląskiej sieci nadawczej. Po raz pierwszy Mrówcza Górka przemówiła 28 lutego przybrawszy nazwę „Katowice II”. Ta dwukilowatowa, improwizowana radiostacja rozpoczęła pracę na fali długiej 1.014m. Natomiast uroczysta inauguracja Rozgłośni Śląskiej w Katowicach miała miejsce 6 marca 1945 roku. Trzeba dodać, że praca stacji odbywała się w zakresie długofalowym – na fali 1.014 m, niezgodnej z międzynarodowymi ustaleniami. Od marca 1940 roku obowiązywał opracowany przez Międzynarodową Unię Radiofoniczną na konferencji w Montreux w roku 1939, nowy plan podziału fal radiofonicznych dla zakresu długo- i średniofalowego. Zgodnie z nim stacja Katowice miała przydzieloną falę 352,1 m (852 kHz), a stacja Gliwice 243,7 m
(1.231 kHz).
Pierwsza, tymczasowa stacja nadawcza, Mrówcza Górka, 1945
Druga stacja nadawcza – Gliwice
Tymczasowa stacja nie rozwiązywała potrzeb radiofonii katowickiej i radiowcy rozpoczęli intensywne poszukiwania odpowiedniej stacji nadawczej. Jeden kierunek to aparatura polskiej stacji 12 kW, pracująca w Brynowie, którą Niemcy przejęli we wrześniu 1939 roku. Poszukiwania wykazały, że została wywieziona w 1941 roku do Protektoratu Czech i Moraw; trop prowadził do Ołomuńca, lecz dalej się urywał. Katowicka ekipa techniczna prowadziła poszukiwania w Czechosłowacji, ale ówczesne władze tego kraju jak tylko mogły utrudniały poszukiwania i ekipa powróciła z niczym.
Drugi kierunek – Gliwice, okazał się bardziej owocny. W niedalekim sąsiedztwie, tylko 25 km, pozostała nieuszkodzona niemiecka rozgłośnia radiowa „Gleiwitz”, składająca się ze średniofalowej stacji nadawczej wraz ze 111-metrową wieżą antenową oraz z budynku rozgłośni. Radiofoniczna stacja średniofalowa dysponowała mocą 8 kW i pracowała od 1935 roku do końca 1939 roku. Położona była w północno-wschodniej części miasta przy ulicy Tarnogórskiej. Budynek rozgłośni (oddany do użytku w 1925 roku, a następnie zmodernizowany) znajdował się przy ulicy Radiowej.
Oba obiekty zajmowane były przez wojska radzieckie, jednak już 25 maja zostały przekazane do dyspozycji Polskiego Radia. Aktu przejęcia w imieniu PR dokonał inż. Adam Mikuliński, który wkrótce został kierownikiem radiostacji.
Niepotrzebny już, ogołocony budynek rozgłośni przekazany został Wojsku Polskiemu. Urządzenia techniczne radiostacji były na ogół
w niezłym stanie. Budynek stacji niezniszczony, oba budynki mieszkalne lekko uszkodzone. Drewniana wieża antenowa o wysokości 111 m oraz domek antenowy prawie nienaruszone. Aparatura nie ucierpiała od działań wojennych, a tylko od dewastacji dokonanych przez dawną obsługę niemiecką. Porozbijane były główne lampy, ocalała tylko jedna lampa nadawcza. Dotkliwym był zupełny brak dokumentacji technicznej obiektu. Prace nad uruchomieniem stacji prowadzili inżynierowie: Adam Mikuliński, Bolesław Fąfara oraz Kazimierz Bac.
Lokalna firma dokonała także naprawy aluminiowej anteny na wieży. Duże trudności napotkano przy uruchomieniu prostowników rtęciowych wysokiego napięcia. Jednak największym problemem był brak lamp nadawczych. Radiowcy katowiccy po długich staraniach odnaleźli dawne laboratorium w Krzyżatce, a w nim potrzebne lampy mocy. Dalej uruchomienie stacji poszło szybko i od
12 listopada transmitowała sześciogodzinne audycje. Nadajnik pracował na aktualnej nadal fali radiostacji Gliwice (Gleiwitz) –
243,7 m, tj. 1.231 kHz. Moc stacji wynosiła wówczas ponad 5 kW w stanie niemodulowanym.
Pracę programową rozpoczęto 24 listopada 1945, a uroczyste otwarcie śląskiej rozgłośni Polskiego Radia w Katowicach nastąpiło
10 marca 1946. Wejście do budynku radiostacji udekorowano symbolicznymi napisami: „1939 – Rundfunksender Gleiwitz” przekreślony czarna farbą oraz czerwony „1946 – Polskie Radio Katowice”.
Otwarcie stacji nadawczej w Gliwicach, 1946 r.
Rozgłośnia PR Katowice 2016
Teraz katowicka ekipa techniczna pod kierownictwem inż. Fąfary skierowana została do leżącego w gruzach Wrocławia celem uruchomienia rozgłośni dolnośląskiej. Praca oddelegowanego zespołu przyniosła szybkie efekty i rozgłośnia wraz ze stacją nadawczą
w Żórawinie rozpoczęła pracę 29 września 1946 roku. Tymczasowy nadajnik już po roku pracy został zastąpiony przez nowoczesny
50 kW sprzęt, zakupiony w firmie RCA.
Wkrótce po oficjalnym uruchomieniu stacji gliwickiej, dotychczasowa stacja na Mrówczej Górce została wyłączona, a lampy nadawcze przekazano dla stacji krakowskiej PR.
W pierwszym pionierskim okresie nadajnik Lorenz pracował na zdobytych z niemałym trudem oryginalnych lampach nadawczych firmy Telefunken, a następnie firmy Marconi oraz Tesli.
Równocześnie trwała rozbudowa bazy nadawczej. W lecie 1955 roku emisję programu katowickiego przeniesiono z radiostacji gliwickiej do wybudowanej nowej radiostacji w Rudzie Śląskiej przy ul. Porębskiej 3. Zainstalowano tam nadajnik o mocy 30 kW,
a w roku 1959 dostawiono drugi nadajnik wraz z układem sumowania i można było osiągnąć 60 kW. Stacją rezerwową był przez długi czas obiekt gliwicki.